Ostatni raz z ekipą z Kościół Uliczny w Poznaniu.
Wczoraj, 11 listopada, w Dzień Narodowe Święto Niepodległości (Narodowe Święto Niepodległości) i Dzień Świętego Marcina, pożegnaliśmy się uroczyście z całym zespołem Kościoła Ulicznego w Poznaniu. Tak, mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze raz tam pojechać, ale ponieważ żyjemy „na bieżąco”, nie wiemy, czy uda nam się to zrobić z całą tą hektiką wokół przeprowadzki.
Pożegnanie było prawdziwie polskie. Super gościnni, porządny posiłek, a potem jeszcze jeden posiłek z ciastkami, bardzo relaksująco i czuć się jak w rodzinie, daleko od „domu”.
Złożenie pożegnania w takich sytuacjach jest trudne, bo odchodzimy, gdy wszystko idzie dobrze.
Kiedy znajdujesz nową pracę, zazwyczaj odchodzisz, bo stara cię już nie satysfakcjonuje / nie pasuje. Wtedy pożegnanie nie jest aż takie trudne, bo tak czy inaczej byłeś już gotowy na zmianę.
W tym przypadku jest inaczej. Bo wszystko idzie dobrze, czujemy się tu jak w domu, efekty pracy tych wolontariuszy na rzecz ich grup docelowych są świetne… Pożegnanie z czymś, co się udaje, z czymś, co się kocha… jest trudne. Ale cóż, nie chcemy być Jona, nie lubimy ryb, więc odchodzimy. Z bólem serca… i kończymy tymi słowami:
A więc nie jesteście już więcej obcymi i przybyszami, ale współobywatelami z świętymi i domownikami Boga; (List św. Pawła do Efezjan 2:19)
Dlatego więc, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza domownikom wiary. (List św. Pawła do Galacjan 6:10)
Zarówno bowiem ten, który uświęca, jak i uświęceni, z jednego są wszyscy. Z tego powodu nie wstydzi się nazywać ich braćmi (List do Hebrajczyków 2:11)